2019-11-09 19:11:31
Wojciech Staniec
PGE VIVE wywozi ze Skopje punkt. Kielczanie zremisowali z Vardarem
PGE VIVE wywozi ze Skopje jeden punkt. Po zaciętym spotkaniu mistrzowie Polski zremisowali z Vardarem 28:28. Po pierwszej połowie gospodarze prowadzili 17:16.
W ciągu tygodnia ze Skopje napływały informacje na temat problemów zdrowotnych zawodników Vardaru. Urazów miało być sporo, ale ostatecznie gospodarze do protokołu wpisali najmocniejszy obecnie skład – brakowało tylko poważniej kontuzjowanych – Jose de Toledo i Sergieja Gorboka. PGE VIVE w porównaniu do poprzedniego mecze w Lidze Mistrzów musiało radzić sobie bez kontuzjowanego Arkadiusza Moryto oraz Daniego Dujshebaeva, który został w Kielcach z powodu na przeciążone kolano.
Kielczanie do Skopje polecieli w piątek, ale mieli sporo problemów po drodze i zamiast przed południem, to w stolicy Macedonii zjawili się dopiero wieczorem. Przed pierwszym gwizdkiem owacjami na stojąco fani Vardaru podziękowali Igorowi Karaciciowi, który grał w tym klubie wiele lat. Chorwat dostał też pamiątkową koszulkę.
Już od pierwszych minut było jasne, że Dainis Kristopans i Christian Dissinger znaleźli się w protokole tylko w ramach straszaków, bo z powodu kontuzji na boisko nie mogli grać. Vardar musiał sobie radzić na prawym rozegraniu z nominalnym skrzydłowym – Ivanem Cupiciem. Na środku grał Stas Skube, a na lewej połówce – Pavel Atman.
To oznaczało, że Macedończycy nie mieli zbyt dużej siły rażenia z drugiej linii. Trener Eduard Kokszarow postanowił, że jego drużyna będzie wycofywała bramkarza i konstruowała akcje w ataku w siódemkę, z dwoma kołowymi. To przyniosło świetne efekty, bo pierwsze minuty należały do Vardaru. Zawodnicy PGE VIVE mieli spore problemy z zatrzymaniem rywali w obronie, a w ataku kielczanie byli nieskuteczni.
Po kwadransie gospodarze prowadzili 10:5, a o czas poprosił trener Talant Dujszebajew. To była dobra decyzja, bo jego drużyna szybko zdobyła cztery bramki z rzędu i złapała kontakt z rywalem. Później spotkanie zrobiło się wyrównane, ale w końcu w 24. minucie Blaż Janc doprowadził do remisu. Chwilę później PGE VIVE wyszło na prowadzenie, ale wtedy w ekipie mistrzów Polski znów pojawiły się błędy, które na bramki zamienił Vardar. Ostatecznie po pierwszej połowie Macedończycy mieli o jedno oczko więcej.
Vardar zaczął drugą drugą połowę od trzech bramek i odskoczył na cztery trafienia. Kielczanie pierwszą bramkę w tej odsłonie spotkania rzucili dopiero po pięciu minutach. PGE VIVE po słabym początku wróciło do gry i w 41. minucie po bramce Angela Fernandeza Pereza doprowadzili do remisu. Gospodarze wygrali siódemką w polu, co skrzętnie wykorzystali kielczanie, bo po przechwycie piłki wyprowadzali kontry i rzucali do pustej bramki.
Kontry były w tym spotkaniu mocną stroną kielczan. To dzięki akcjom tego typu kwadrans przed końcem wyszli na prowadzenie 25:22. Trener gospodarzy musiał poprosić o czas. PGE VIVE mogło odskoczyć na cztery trafienia, ale Julen Aguinagalde nie wykorzystał karnego. Zamiast tego Vardar zdobył kontaktową bramkę.
Później oglądaliśmy festiwal błędów, a to PGE VIVE marnowało sytuację, a to Vardar. Kielczanie cały czas mieli jedną bramkę przewagi. W 56. minucie Vardar doprowadził do remisu, a na 90 sekund przed końcem wyszedł na powadzenie. Kielczanie odpowiedzieli bramką Kulesza (w tej akcji karę dwóch minut dostał też Shiskarev).
PGE VIVE odzyskało piłkę, wyprowadziło na stuprocentową sytuację Mariusza Jurkiewicza (grał na lewym skrzydle), którego rzut obronił Ghedbande. 12 sekund przed końcem spotkania to Vardar miał piłkę i szansę na zwycięstwo. Ale rzut Skube obronił dobrze dysponowany w drugiej połowie Mateusz Kornecki.
Vardar Skopje – PGE VIVE Kielce 28:28 (17:16)
Vardar: Ghedbande, Kugis, Kizkij – Stoilov 4, Kukulovski, Dimitrioski, Kristopans, Sikosek-Pelko 2, Dissinger, Atman 3, Skube 7, Kalarash 3, Cupić 6, Dibirov 2, Shishkarev 1, Goropishin
PGE VIVE: Kornecki, Wolff - Vujović, Karacić 3, A. Dujshebaev 5, Pehlivan, Aguinagalde 1, Janc 7, Lijewski, Jurkiewicz 1, Kulesz 4, Fernandez Perez 6, Karaliok 1, Guillo.
Tweet