2024-09-07
18:00:00

27:23



Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2024-09-07

27:23



Zobacz więcej
2025-03-22

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05

0:0
0:0


Zobacz więcej



2018-02-11 20:40:00
Karolina Zielonka

PGE VIVE najpierw roztrwoniło przewagę, a później Janc dał punkt

W niedzielny wieczór sympatycy szczypiorniaka mogli przeżyć ogrom emocji oglądając mecz pomiędzy mistrzem Polski. O ile pierwszą połowę mogliśmy oglądać z minimalnymi emocjami to druga na pewno przysporzyła niejednemu kibicowi kilkukrotnego zawału serca albo co najmniej palpitacji. 

Pierwszą połowę rozpoczęli kielczanie, ale niestety piłkę stracił Michał Jurecki. Zespoły grały łeb w łeb. Świetnie w bramkach spisywali się zarówno Sławomir Szmal jak i Mattias Andersson. Od 10. minuty PGE VIVE rozpoczęło budowanie przewagi. Świetnie grali  w obronie, a rzutami popisywali się Marko Mamić, Jurecki. Flensburg szukał sposobu na przerwanie dobrej pasy i znalazł.

REKLAMA

W 20. minucie "żółto-biało-niebiescy" diametralnie zmienili grę w defensywie. Niemiecki zespół bardzo łatwo zdobywał bramki, niwelując swoje straty, a pierwszoplanowe role w tej pogoni odegrali Hampus Wanne i Rasmus Lauge Schmidt. Jednak szczęście stało po stronie gości. Dwukrotnie zdobyli na pustą bramkę, wykorzystywali konsekwentnie straty Flensburga. Na koniec sędziowie podyktowali rzut wolny bezpośredni lecz Marko Mamić był bez szans na zyskanie kolejnego gola. 

Druga część dla VIVE rozpoczęła się wspaniale. Na pustą bramkę celnie rzucił Manuel Strlek, dwa rzuty karne wykorzystał Karol Bielecki. W tym czasie dwóch zawodników zespołu gospodarzy zostało odesłanych na kartkę, co równało się z grą w podwójnym osłabieniu. Jednak kielczanie nie do końca to wykorzystali i zdobyli wtedy tylko jednego gola. Kolejne minuty to gra bramkę za bramkę. Fenomenalnie w bramce nadal grał Szmal, cała drużyna dobrze zagrała w obronie, kilkukrotnie przechwytując piłkę. Lecz nadszedł przestój w grze mistrza Polski. Dwie bramki z rzędu zdobył Magnus Abelvik Rod.

Kryzys znów nastąpił w 50. minucie. PGE VIVE traciło wszystko. Atak, obrona nie istniały. Kielczanom nie wychodziło nic, a to wykorzystywał zespół z Niemiec. Wynikiem tego był remis w 58.minucie meczu. Ostanie dwie minuty ciągneły się niczym makaron w spagetti. Mistrz Polski nie mógł żadnym sposobem przebić się przez szczelną obronę gospodarzy. Rzut Aginagalde obronił Kevin Moller, to samo zrobił z rzutem Jureckiego. Po chwili Szmala pokonał Lauge Schmidt. Zostało 13 sekund do końca. Czas wziął terener Dujszebajew. "Skórę" kielczanom uratował Blaż Janc, który w ostatnich sekundach zdobył gola z zerowego kąta na wagę remisu. 

Flensburg-Handewitt - PGE VIVE Kielce 32:32 (17:21)