
2025-04-23 22:28:05
Dominik Gruchała
Nantes wywiązuje się z roli gospodarza i nieznacznie pokonuje Sporting
Starcie francusko-portugalskie zapowiadało się jako jedno z najbardziej wyrównanych z całej stawki. Po pierwszym spotkaniu wiemy już, kto z tej pary przybliżył się do kolońskiego turnieju FINAL4.
Nantes i Sporting prezentują w tym sezonie Ligi Mistrzów efektowny handball. Niestety któraś z tych drużyn musiała pożegnać się ze zmaganiami po bezpośrednim dwumeczu. Awans do ćwierćfinału stanowił dla Portugalczyków spory sukces, ale – zgodnie ze starym porzekadłem – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ekipa napędzana przez braci Costa chciała sprawić kolejną niespodziankę, tym razem pozostawiając w pokonanym polu wicemistrzów Francji.
Sporting wszedł w zawody bez kompleksów. Ogłuszający doping bretońskiej publiczności nie zraził przyjezdnych, którzy dotrzymywali kroku gospodarzom. W 15. minucie był remis po 5, ale wkrótce miejscowi przyspieszyli, wypracowując trzybramkowy zapas. Portugalczycy nadgonili rezultat (8:8). Jedni i drudzy z uporem maniaka obijali słupki i poprzeczki, jednak ciut lepiej nastawione celowniki mieli gracze Nantes, którzy w 27. minucie odskoczyli na plus cztery (12:8). Przed przerwą goście nieznacznie zretuszowali wynik.
Po pauzie Portugalczycy chcieli prędko złapać kontakt, ale ich ataki były kompletnie nieporadne. Błędy w ofensywie się zemściły (15:10). Sporting w końcu złapał rytm, jednak Bretończycy nie pozostawali dłużni. Bramkarze (zwłaszcza Ivan Pesić) zaczęli odgrywać drugoplanowe role, a goście zbliżyli się na jednego gola (17:16). Kolejne akcje to wzajemny festiwal pomyłek, który wcześniej zastopowali gospodarze (20:17). Po kwadransie od wznowienia przyjezdni ponownie doszli miejscowych na jedno trafienie.
Ostatnie dziesięć minut to kwintesencja gry, do jakiej przyzwyczaiły kibiców obydwie ekipy – szybkie tempo, pojedynki jeden na jeden, efektowne rzuty i parady bramkarskie. Jednak przy takiej intensywności pojawiają się także błędy, a tych mniej popełniali szczypiorniści Nantes. Portugalczycy mają czego żałować, bo w ostatnich sekundach mieli szansę na remis. Choć pokazali się ze znakomitej strony, to minimalnie ulegli.
HBC Nantes – Sporting CP 28:27 (13:10)
Fot. Patryk Ptak
Lp | Zawodnik | Bramki |
---|---|---|
1 | Mario Sostarić | 91 |
2 | Kamil Syprzak | 84 |
3 | Mathias Gidsel | 77 |
4 | Filip Kuzmanovski | 72 |
5 | Martim Costa | 72 |
6 | Lasse Bredekjaer Andersson | 70 |
7 | Aymeric Minne | 69 |
8 | Nedim Remili | 68 |
9 | Francisco Costa | 64 |
10 | Orri Freyr Þorkelsson | 64 |
11 | Valero Rivera Folch | 59 |
12 | Elohim Prandi | 57 |
13 | Ludovic Fabregas | 54 |
14 | Luka Lovre Klarica | 53 |
15 | Melvyn Richardson | 53 |
16 | Magnus Soendenaa | 52 |
17 | Sergei Kosorotov | 52 |
18 | Thomas Arnoldsen | 52 |
19 | Luis Frade | 51 |
20 | Miha Zarabec | 51 |
21 | Omar Yahia | 51 |
22 | Jack Thurin | 50 |
23 | Reinier Taboada Dranquet | 50 |
24 | Aleix Gomez Abello | 49 |
25 | Filip Glavaš | 49 |