2025-02-20
20:45:00

30:28
0:0


Zobacz więcej
2025-02-20
20:45:00

25:24
0:0


Zobacz więcej
2025-02-20
18:45:00

33:32
0:0


Zobacz więcej
2025-02-20
18:45:00

32:27
0:0


Zobacz więcej
2025-02-26
18:45:00

33:30
0:0


Zobacz więcej
2025-02-26
20:45:00

28:28
0:0


Zobacz więcej
2025-02-26
20:45:00

32:29
0:0


Zobacz więcej
2025-02-26
18:45:00

26:27
0:0


Zobacz więcej
2025-02-27
18:45:00

29:29
0:0


Zobacz więcej
2025-02-27
18:45:00

31:27
0:0


Zobacz więcej
2025-02-27
20:45:00

39:29
0:0


Zobacz więcej
2025-02-27
20:45:00

33:37
0:0


Zobacz więcej
2025-03-05
18:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-05
18:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-05
20:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-05
18:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-06
20:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-06
18:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-06
20:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-06
18:45:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-02-20

30:28
0:0


Zobacz więcej
2025-02-20

25:24
0:0


Zobacz więcej
2025-02-26

28:28
0:0


Zobacz więcej
2025-02-26

32:29
0:0


Zobacz więcej
2025-02-27

39:29
0:0


Zobacz więcej
2025-02-27

33:37
0:0


Zobacz więcej
2025-03-05

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-06

0:0
0:0


Zobacz więcej



2025-04-23 22:28:05
Dominik Gruchała

Nantes wywiązuje się z roli gospodarza i nieznacznie pokonuje Sporting

Starcie francusko-portugalskie zapowiadało się jako jedno z najbardziej wyrównanych z całej stawki. Po pierwszym spotkaniu wiemy już, kto z tej pary przybliżył się do kolońskiego turnieju FINAL4. 

Nantes i Sporting prezentują w tym sezonie Ligi Mistrzów efektowny handball. Niestety któraś z tych drużyn musiała pożegnać się ze zmaganiami po bezpośrednim dwumeczu. Awans do ćwierćfinału stanowił dla Portugalczyków spory sukces, ale – zgodnie ze starym porzekadłem – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ekipa napędzana przez braci Costa chciała sprawić kolejną niespodziankę, tym razem pozostawiając w pokonanym polu wicemistrzów Francji.

Sporting wszedł w zawody bez kompleksów. Ogłuszający doping bretońskiej publiczności nie zraził przyjezdnych, którzy dotrzymywali kroku gospodarzom. W 15. minucie był remis po 5, ale wkrótce miejscowi przyspieszyli, wypracowując trzybramkowy zapas. Portugalczycy nadgonili rezultat (8:8). Jedni i drudzy z uporem maniaka obijali słupki i poprzeczki, jednak ciut lepiej nastawione celowniki mieli gracze Nantes, którzy w 27. minucie odskoczyli na plus cztery (12:8). Przed przerwą goście nieznacznie zretuszowali wynik.

Po pauzie Portugalczycy chcieli prędko złapać kontakt, ale ich ataki były kompletnie nieporadne. Błędy w ofensywie się zemściły (15:10). Sporting w końcu złapał rytm, jednak Bretończycy nie pozostawali dłużni. Bramkarze (zwłaszcza Ivan Pesić) zaczęli odgrywać drugoplanowe role, a goście zbliżyli się na jednego gola (17:16). Kolejne akcje to wzajemny festiwal pomyłek, który wcześniej zastopowali gospodarze (20:17). Po kwadransie od wznowienia przyjezdni ponownie doszli miejscowych na jedno trafienie. 

Ostatnie dziesięć minut to kwintesencja gry, do jakiej przyzwyczaiły kibiców obydwie ekipy – szybkie tempo, pojedynki jeden na jeden, efektowne rzuty i parady bramkarskie. Jednak przy takiej intensywności pojawiają się także błędy, a tych mniej popełniali szczypiorniści Nantes. Portugalczycy mają czego żałować, bo w ostatnich sekundach mieli szansę na remis. Choć pokazali się ze znakomitej strony, to minimalnie ulegli.  

HBC Nantes – Sporting CP 28:27 (13:10)

Fot. Patryk Ptak