Nafciarze odjeżdżają w drugiej połowie i pewnie pokonują PGE Wybrzeże

Orlen Wisła Płock musiała przepracować problemy z ostatniego meczu w Lidze Mistrzów i wrócić na dobre tory w meczu z Energa Wybrzeżem Gdańsk. Cała pierwsza połowa nie wyglądała dobrze w wykonaniu Nafciarzy, ale w drugiej Mistrzowie Polski zwiększyli obroty i odnieśli pewne zwycięstwo.

Mecz lepiej rozpoczęło Wybrzeże po bramkach Macieja Papiny i Jakuba Będzikowskiego prowadząc 2:0. Wisła, podobno jak w ostatnim meczu Ligi Mistrzów, miała problemy ze skutecznością w pierwszych minutach gry zdobywając tylko jedną bramkę po dobrym wejściu na szósty metr Tomasa Pirocha. Sytuacja Mistrzów Polski poprawiła się, kiedy goście musieli grać w osłabieniu po karze dla Ionuta Stanescu. Najpierw karnego wykorzystał Miha Zarabec, w kolejnych akcjach trafiali Mihic i Piroch, a gra wyrównała się przy stanie 6:6 w 10. minucie spotkania.

Bardzo aktywny w ofensywie Nafciarzy był Piroch. Czeski prawy rozgrywający w pierwszych dwunastu minutach zdobył pięć bramek ze stuprocentową skutecznością. Wybrzeże nie pozostawało jednak dłużne i utrzymywało się w grze dzięki dobrej dyspozycji Mikołaja Czaplińskiego. Dopiero co wybrany graczem miesiąca skrzydłowy był skuteczny zarówno z pozycji, jak i przy rzutach karnych wypracowywanych przez kolegów z drużyny.

W okolicach 20. minuty lekka przewaga zaczęła zarysowywać się po stronie Wybrzeża. Zaczęło się niepozornie, bo po dynamicznym wejściu Zarabeca kolejną karę dwóch minut otrzymał Stanescu. Rzut karny wykonywany przez Słoweńca wybronił jednak Mateusz Zembrzycki, następnie w trudnej sytuacji trafił Damian Domagała jednocześnie wyrzucając na dwie minuty Mirsada Terzicia. W kolejnej akcji spudłował Zarabec, a po drugiej stronie parkietu trafił Janjie Zhang i gdańszczanie dość niespodziewanie wyszli na prowadzenie 9:12.

Nafciarze swoją sytuację poprawili dopiero w ostatnich pięciu minutach pierwszej połowy. Poprawili defensywę i wygrali ten fragment meczu 4:1 po bramkach Fazekasa, Michałowicza i Pirocha doprowadzając do remisu. W ostatnich sekundach Wybrzeże miało jeszcze piłkę, ale po nieźle rozpisanej akcji Jakub Będzikowski popełnił faul ofensywny i zespoły na przerwę schodziły przy wyniku 15:15.

Druga połowa potoczyła się już pod dyktando Mistrzów Polski. Nafciarze zaczęli od rzutu karnego Przemysława Krajewskiego, na początku Wybrzeże jeszcze odpowiadało bramkami Siekierki i Zhanga, ale problemy zaczęły się później. Między 34. a 41. minutą Wisła zaliczyła serię siedmiu bramek przy tylko jednym trafieniu gości i zbudowała bezpieczną przewagę. W drugiej połowie ze świetnej strony pokazał się Filip Michałowicz. Młody prawoskrzydłowy, który wrócił z wypożyczenia z Kalisza, zdobył pięć bramek na stuprocentowej.

Orlen Wisła Płock - Energa Wybrzeże Gdańsk 34:25 (15:15)

fot. Orlen Wisła Płock/inf. prasowa