2024-09-07
18:00:00

27:23



Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05
00:00:00

0:0
0:0


Zobacz więcej
2024-09-07

27:23



Zobacz więcej
2025-03-22

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-22

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-03-29

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05

0:0
0:0


Zobacz więcej
2025-04-05

0:0
0:0


Zobacz więcej



2024-11-10 19:42:51
Jan Feliszek

Nerwowa końcówka na własne życzenie, pierwsze zwycięstwo w eliminacjach

Po sensacyjnej stracie punktów w meczu z Izraelem, Polacy udali się do Rumunii na drugi mecz w ramach eliminacji do mistrzostw Europy.

Kapitalnie w te zawody weszli reprezentanci Polski, którzy po pierwszych pięciu minutach wyraźnie prowadzili 4:0. W kolejnych akcja na boisku lepiej zaczęli sobie radzić Rumunii, którzy zmniejszyli straty do dwóch trafień (3:5). Gospodarze mieli nawet szanse na doprowadzenie do kontaktu, ale w bramce fantastycznie się spisywał Adam Morawski. Polacy skrzętnie skorzystali z kolejnego przestoju reprezentacji Rumunii i w 19. minucie prowadzili już 10:5.

Następne sześć minut to głównie spektakl jednego aktora-Adama Morawskiego. Polski bramkarz w tym okresie stracił zaledwie jedną bramkę, a jego partnerzy byli niemal bezbłędni w ataku i na niespełna pięć minut przed syreną kończącą pierwszą połowę Biało-Czerwoni prowadzili 14:6. W ostatniej akcji bezpośrednio z rzutu wolnego trafił rumuński obrotowy i swoim rzutem zniwelował straty do sześciu bramek. Na przerwę reprezentacje schodziły przy wyniku 9:15 na korzyść przyjezdnych. Drugą odsłonę podobnie, jak pierwszą znacznie lepiej zaczęli Polacy i po niespełna 120. sekundach było już 17:9.

W kolejnych akcjach gospodarze zdołali zbliżyć się do rywala na trzy trafienia i w 43. minucie mieliśmy wynik 18:21. Przy tym rezultacie reagować postanowił trener Marcin Lijewski, który apelował do swojego zespołu o spokój w ataku pozycyjnym. Po tej rozmowie gra toczyła się w charakterze bramka za bramkę, a rumuńską bramkę bombardował Damian Przytuła. W tej grze lepiej odnaleźli się gospodarze, którzy na 12. minut przed końcem złapali kontakt z naszą reprezentacją (23:24). Kilkadziesiąt sekund był już remis. Na szczęście Biało-Czerwoni szybko zareagowali i wrócili na dwubramkowe prowadzenie w zaledwie półtorej minuty (24:26).

Prawdziwym szczęściem ponownie okazała się osoba Adama Morawskiego. Rumuni dwukrotnie mogli doprowadzic do remisu, ale za każdym razem zatrzymywał ich wyżej wspomniany Morawski. W 57. minucie Polacy po raz kolejny wrócili na dwubramkowe prowadzenie (25:27) i do tego dołożyli skuteczną akcję w defensywie. Niespełna dwie minuty przed zakończeniem spotkania o czas prosił szkoleniowiec Rumunów, bo jego podpieczni tracili już do przeciwnika trzy oczka (25:28). Reakcja po rozmowie była skuteczna i gospodarze zdobyli dwie bramki z rzędu. Na 15.sekund przed końcem przy rezultacie 27:28 swój ostatni czas wykorzystał trener Lijewski. Mimo chaosu w ostatniej akcji Biało-Czerwoni pokonali reprezentacje rumunii 28:27.

Rumunia - Polska 27:28 (9:15)

fot. Mateusz Kaleta