2024-10-30 22:27:28
Eryk Jaśkowiak
Veszprem zwycięskie w Płocku. Słaba skuteczność kluczem do porażki
Orlen Wisła Płock pozostaje z dorobkiem dwóch punktów w kampanii Ligi Mistrzów. Tym razem na drodze Nafciarzy stanęła ekipa mistrza Węgier – Veszprem HC. Był to kolejny mecz, w którym można było wyrwać punkty, mimo że rywal płocczan to obecny lider grupy A Ligi Mistrzów.
Obie drużyny nie kwapiły się od początku do zdobywania bramek. W przeciągu ośmiu minut do bramki trafiali Miha Zarabec oraz Luka Cindric, co dawało przez długi okres czasu remis 1:1. Po niecelnym rzucie oraz późniejszym błędzie Zoltana Szity, goście wyszli na prowadzenie 1:3. Mocna defensywa Veszprem dawała się we znaki płocczanom. Natomiast Zarabec znalazł na to patent i przełamał impas dziewięciu minut bez gola. Nie było to jednak remedium na dalsze poczynania Węgrów. Najpierw Elisson, a następnie Remili trafiali do bramki, strzeżonej przez Mirko Alilovica, co dało Madziarom bezpieczną, trójbramkową przewagę. Jedynym strzelcem po stornie Orlen Wisły był Miha Zarabec, który dołożył trzecie trafienie i po piętnastu minutach mieliśmy rezultat 3:5.
Drugi kwadrans pierwszej połowy nieco lepszy w wykonaniu gospodarzy, choć trzeba było przyznać, że u obu ekip dalej kulała skuteczność. Nafciarze złapali kontakt i doprowadzili do remisu. Przy wyniku 7:8 dla przyjezdnych, na ławkę kar musiał udać się Mirsad Terzic. Na efekt tej decyzji nie trzeba było długo czekać. Luka Cindric oraz Ludovic Fabregas skorzystali z okazji i wypunktowali trzykrotnie z rzędu drużynę mistrzów Polski. Na taki stan rzeczy miał również wpływ łatwo straconych piłek przez Tomasa Pirocha oraz nieskutecznego w tym spotkaniu Zoltana Szity. W końcówce pierwszej odsłony meczu, w końcu mogliśmy zobaczyć większą ilość bramek. Patrik Ligetvari otrzymał karę wykluczenia, więc znalazł się idealny sposób na odrobienie strat. Ze stanu -4 udało się odrobić dwie bramki i do przerwy goście prowadzili 10:12. Różnica mogła ulec jeszcze zmianie w ostatnich sekundach, lecz świetnie w bramce interweniował Rodrigo Corrales, który po syrenie na przerwę zanotował na swoim koncie blisko 48-procentową skuteczność obron.
Gdy rozpoczęła się druga połowa spotkania, można było przeżyć lekkie „deja vu”. Pierwszy gol gospodarzy po przerwie padł również po pięciu minutach, lecz goście od początku punktowali i prowadzili 11:14. Ponowne kilkubramkowe prowadzenie gości nie oznaczało jednak, że poziom skuteczności po ich stronie wzrósł. Chybiali swoje próby Cindric, Fabregas czy Remili i dało to po raz kolejny tchnienie w ekipę Xaviera Sabate. Tomas Piroch doprowadził do wyniku kontaktowego 14:15.
W 46. minucie Sergei Kosorotov otrzymał czerwoną kartkę za atak na twarz Zoltana Szity. Interwencja systemu VR nie miała litości dla byłego gracza Orlen Wisły Płock i pozostało mu obserwowanie przebiegu gry z boku boiska. Miha Zarabec i Gergo Fazekas dołożyli dwa trafienia i mieliśmy remis 18:18. Po time-oucie dla gości, rywale ponownie odskoczyli na różnicę trzech bramek, przez co z kolei interweniować musiał szkoleniowiec Nafciarzy. Co ważne, bramkę na 20:22 zdobył Filip Michałowicz, który został ściągnięty z wypożyczenia z Kalisza za kontuzjowanego Michała Daszka. Była to pierwsza w życiu bramka młodego skrzydłowego na poziomie Ligi Mistrzów.
Od 50. minuty różnica między zespołami wahała się między dwiema i trzema bramkami na korzyść Veszprem. Oba zespoły od tego momentu prowadziły wymianę ognia i grę bramka za bramkę. Na minutę przed końcem, losy tego spotkania rozstrzygnął na korzyść gości Agustin Casado. Ostatecznie lider grupy A Ligi Mistrzów pokonał drużynę mistrzów Polski 24:27.
Orlen Wisła Płock – Veszprem HC 24:27 (10:12)
Fot.: Orlen Superliga / inf. prasowa
Tweet