2024-10-08 22:40:53
Eryk Jaśkowiak
Górnik przegrywa pierwsze spotkanie w Lidze Europejskiej
Górnik Zabrze przegrywa swoje pierwsze w tym sezonie spotkanie w Lidze Europejskiej. Gra w tym spotkaniu w wykonaniu zabrzan falowała przez okres całego spotkania, przeplatując dobre i złe fragmenty.
Początek października to start rozgrywek Ligi Europejskiej. Górnik Zabrze, tak jak w poprzednim sezonie, będzie swoje spotkania rozgrywał w Dąbrowie Górniczej, przez fakt, iż hala w Zabrzu nie spełnia wymogów EHF. Forma brązowych medalistów Orlen Superligi pozostawia obecnie wiele do życzenia, a odpowiednim przykładem jest dopiero dziesiąta lokata po siedmiu kolejkach. Ciężko było spodziewać się przed wtorkowym starciem odmiennego obrazu gry, chociażby dlatego, że zabrzan czekała rywalizacja z dziesięciokrotnym mistrzem Hiszpanii. Fraikin Balonmano Granollers w zeszłym sezonie zajęli w lidze hiszpańskiej trzecie miejsce, dające miejsce w kwalifikacjach do Ligi Europejskiej, gdzie z kolei wyeliminowali IFK Kristianstad.
Rezultat spotkania otworzyli goście, za sprawą Victora Romero. Jakub Szyszko wpisał się na listę strzelców gospodarzy jako pierwszy, doprowadzając do remisu. Mnóstwo błędów technicznych popełniały obie ekipy, co skutkowało wynikiem 1:1 przez pierwsze pięć minut. Hiszpańska drużyna mogła co prawda objąć prowadzenie, lecz od samego początku znakomicie spisywał się w bramce Piotr Wyszomirski. Od 6. minuty spotkanie pod aspektem bramkowym wreszcie się rozkręciło, lecz skorzystali na tym głównie przyjezdni. Rozkręcił się na parkiecie Victor Romero, który dołożył dwa kolejne trafienia. Połączenie szybkości rozgrywania przez gości oraz słabej skuteczności w ataku gospodarzy dało prowadzenie ekipie Granollers 4:7 po pierwszych dziesięciu minutach gry.
Problemy dotknęły następnie drużynę gości. Wykorzystali je Dmytro Ilchenko oraz Dmytro Artemenko, którzy doprowadzili do remisu 8:8. Nie trzeba było długo czekać, żeby gospodarze objęli pierwsze prowadzenie w spotkaniu. Lukas Morkovsky oraz Jakub Szyszko zdystansowali gości na różnicę dwóch trafień. Karę wykluczenia otrzymali goście, lecz minęła niespełna minuta i również Górnik musiał grać w osłabieniu. Po time-oucie Tomasza Strząbały, gra gospodarzy wyglądała ponownie jak w pierwszych dziesięciu minutach rywalizacji. Dwa błędy techniczne Tarasa Minotskyiego oraz jego wykluczenie nie pomagały Górnikowi. Nawet świetny tego dnia w bramce Piotr Wyszomirski nie był w stanie utrzymać swojej drużyny przy prowadzeniu. Na trzy minuty przed przerwą, goście wyszli na największe prowadzenie w tym meczu – 14:18. Szkoleniowiec zabrzan poprosił wtedy o drugą przerwę. Hiszpanie dorzucili jeszcze dwie bramki do swojej przewagi i to oni schodzili do szatni w lepszych nastrojach. Górnik przegrywał po pierwszej połowie 15:21.
Po powrocie na parkiet, jedyne na co było stać zawodników Górnika Zabrze, to odrobienie strat do -4. Dwoił się i troił Taras Minotskyi, lecz goście nie pozwalali na zbyt wiele. Od 44. minuty wróciliśmy do stanu sprzed przerwy, gdzie zabrzanie tracili sześć oczek. Gdyby określić grę Górnika w tym meczu, można byłoby posłużyć się stwierdzeniem gry falami. A to dlatego, że dwie minuty później gospodarze po raz kolejny skutecznie wzięli się do odrabiania strat. Gospodarze dużo skorzystali na grze w przewadze, po wcześniejszym wykluczeniu Andresa Moyano. Nikola Ivanovic doprowadził do rezultatu 28:31. Mogło być 29 zdobytych bramek, gdyby nie rzut w poprzeczkę Tarasa Minotskyiego. Wtedy o przerwę poprosił trener gości, Antonio Rama Garcia.
Od tej przerwy, ponownie inicjatywę objęli goście. Granollers podwyższyli na moment swoje prowadzenie na +5, lecz Górnik zdołał jeszcze dorzucić bramkę na 32:36. Rzut karny wykorzystał na półtorej minuty przed końcem Jakub Szyszko i było to ostatnie celne trafienie w tym spotkaniu. Górnik musiał uznać wyższość brązowych medalistów ligi hiszpańskiej w pierwszym spotkaniu Ligi Europejskiej w tym sezonie.
Górnik Zabrze – Fraikin Balonmano Granollers 32:36 (15:21)
Fot.: Orlen Superlifa / inf. prasowa
Tweet