2024-05-12 19:12:30
Michał Wołowicz
Straty odrobione. Polska wygrywa ze Słowacją i jedzie na mistrzostwa świata
W czwartek Polacy niespodziewanie ulegli Słowacji w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw świata, ale wszystkie straty z nawiązką odrobili w rewanżu. Drugi mecz biało-czerwonych z południowymi sąsiadami wyglądał dużo lepiej niż pojedynek przed własną publicznością. Po kilku zmianach zespół odbudował się i po pierwszym kwadransie przejął kontrolę nad spotkaniem ostatecznie wygrając różnicą ośmiu bramek.
Po meczu w Ergo Arenie trener Lijewski postawił na nieco inny skład osobowy. Swoje szanse otrzymali Jastrzębski, Czuwara czy Doniecki i zwłaszcza pierwsza dwójka miała swój wkład w końcowe zwycięstwo. Polacy musieli wygrać wyjazdowy mecz ze Słowacją przynajmniej dwoma bramkami, co przy normalnej dyspozycji nie powinno być większym problemem. Trochę niepokoju dodał pierwszy mecz eliminacji, ale sztab szkoleniowy, zawodnicy i kibice reprezentacji liczyli, że był to zaledwie wypadek przy pracy. I tak też się ostatecznie okazało.
Mecz w Topolczanach trafieniem otworzył Jan Czuwara i to właśnie gra lewoskrzydłowego, który sezon kończył w barwach Zagłębia Lubin była kluczem do odrobienia strat i końcowego zwycięstwa. Na początku jeszcze wyrównał Smetanka, tempo meczu było wysokie, ale po pierwszych minutach, podobnie jak w pierwszym meczu, lepiej odnaleźli się Słowacy. Najpierw po stracie Arkadiusza Moryty nasi południowi sąsiedzi wyszli na prowadzenie po rzucie ze skrzydła. W okolicach 10. minuty z koła nie trafił Kamil Syprzak, a bramka w kontrze pozwoliła Słowakom zwiększyć przewagę do dwóch trafień.
Taki stan rzeczy nie utrzymał się jednak długo. Już dwie minuty później było 6:6, po kolejnej stracie biało-czerwonych Słowacy jeszcze wrócili na jednobramkowe prowadzenie, ale była to ich ostatnia przewaga w tym meczu. Trzy bramki z rzędu niezwykle skutecznego tego dnia Czuwary pozwoliły Polakom zbudować prowadzenie 7-11. O czas poprosił trener reprezentacji Słowacji, co pozwoliło gospodarzom szybko odrobić dwa trafienia, ale na więcej nie było ich stać. W ważnych momentach dobre interwencje zaliczał Marcel Jastrzębski, na kole trudny do zatrzymania był Maciej Gębala, a Kamil Syprzak nie mylił się z rzutów karnych. Trochę gorzej gwiazda PSG spisywała się jeśli chodzi o rzuty z gry, ale z czasem poprawił się również w tym elemencie. Te elementy pozwoliły kadrze trenera Lijewskiego zejście na przerwę z trzybramkowym prowadzeniem.
Drugą połowę od bramki rozpoczęła Słowacja, ale po raz kolejny biało-czerwoni nie pozwolili rywalom na nawiązanie kontaktu bramkowego. Z każdą kolejną minutą mecz eliminacji mistrzostw świata wyglądał tak jak powinien już w przypadku pierwszego meczu w Gdańsku. Polacy regularnie trafiali do siatki i dobrze pracowali w defensywie sukcesywnie powiększając przewagę. Po dziesięciu minutach drugiej części w bramce pojawił się Jakub Skrzyniarz również przyczyniając się do kontroli spotkania ze strony reprezentacji Polski.
Słowacja - Polska 25:33 (12:15)
Słowacja: Czupryna (18%), Zernovic (13%) - HLinka 2, Briatka 3, Kucsera, Mahac 1, Fenar 2, Kravcak, Prokop 2, Duris 2, Toth, Mital, Moravcik 2, Smetanka 6, Urban 2, Misovych 3.
Polska: Jastrzębski (21%), Skrzyniarz (41%) - Przytuła 2, Bis, Paterek 3, Pietrasik 4, Powarzyński 1, Czuwara 8, Syprzak 10, Moryto 3, Gębala 2, Papina.
fot. Paweł Bejnarowicz
Tweet