MKS Zagłębie pokonuje MMTS. Kwidzynianie nie przyklepali awansu do czołowej ósemki

MKS Zagłębie Lubin gromadzi komplet punktów w starciu z pretendentem do gry w fazie play-off. Kwidzynianom nie udała się gonitwa w drugiej połowie spotkania, a losy awansu do najleszej ósemki Orlen Superligi rozstrzygną się w ostatniej kolejce rundy zasadniczej. 

Istotne spotkanie czekało fanów MKS-u Zagłębie Lubin oraz MMTS-u Kwidzyn. Miedziowi muszą uciekać przed ostatnimi dwoma drużynami w lidze – Zepter KRP Legionowem oraz Energą Wybrzeżem Gdańsk. Każdy zdobyty punkt jest dla nich jak tlen. Przed rozpoczęciem spotkania, ciekawsza sytuacja klarowała się w obozie kwidzynian. Wygrana w regulaminowym czasie gry z Zagłębiem zapewniłaby już Dumie Pomorza awans do najlepszej ósemki Orlen Superligi. 

Lepszy początek zanotowali gracze z Kwidzyna. Trafienia kolejno Cherkashchenki, Kamyszka oraz Kosmali dały szybkie prowadzenie 1:3. Swoją cegiełkę do świetnej gry gości dołożył Łukasz Zakreta, który popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami między słupkami swojej bramki. Wiele dobrego można było powiedzieć o grze MMTS-u, jednak trwało to jedynie do 10. minuty meczu. Kilka nietrafionych rzutów, straty w ataku i rozszczelnienie defensywy gości spowodowały, że po kwadransie gry to gospodarze prowadzili 7:5. Bezlitosny w ofensywie był Jan Czuwara, który do 16. minuty miał na swoim koncie pięć trafień. Ogromny przestój zaliczyli przyjezdni, którzy po 21. minutach przegrywali 10:6. Wtedy szkoleniowiec MMTS-u Bartłomiej Jaszka poprosił o time-out. 

Po sześćdziesięciu sekundach przerwy, goście dalej nie potrafili uciec od swoich problemów. Kolejny kamyczek do ogródka dołożył Alan Guziewicz, otrzymując niepotrzebną karę wykluczenia i osłabiając tym samym swój zespół. Tymczasem, w zespole gospodarzy na parkiecie brylowali Patryk Iskra oraz Arkadiusz Michalak. Na pięć minut przed przerwą, Zagłębie wypracowało sobie sześć bramek przewagi (15:9). Kwidzynianie zdołali do przerwy odrobić zaledwie jedno trafienie i przegrywali po trzydziestu minutach 18:13. 

Obie drużyny rozpoczęły mozolnie drugą połowę meczu. Przez pierwsze sześć minut po powrocie na parkiet, zobaczyliśmy zaledwie dwa trafienia (po jednym na drużynę). Czas grał na niekorzyść gości, którzy chcąc myśleć o przypieczętowaniu awansu do najlepszej ósemki, musieli zacząć gonić rywala. Patryk Grzenkowicz dwukrotnie pokonał bramkarza Miedziowych z linii siódmego metra, lecz na każdą bramkę gości, odpowiedź mieli Kamil Pedryc oraz Dawid Krysiak. Przełamanie kwidzynian nadeszło w 42. minucie gry, kiedy Robert Kamyszek rzucił dwie bramki z rzędu i jego MMTS zbliżył się na różnicę trzech trafień. 

Gdy przewaga Zagłębia zmalała do dwóch trafień, o czas poprosił Tomasz Kozłowski. Na dziesięć minut przed końcem, gospodarze prowadzili 24:21. Im bliżej było końca spotkania, tym więcej błędów popełniali zawodnicy obu ekip. Kluczową postacią w bramce gości był Jakub Matlęga, który w kluczowych momentach wychodził zwycięsko z pojedynków w ostatnich minutach gry. Między innymi jego pomoc doprowadziła do nawiązania kontaktu w 57. minucie (25:24), a bramkę zdobył Alan Guziewicz. 

Gdy wydawało się, że będziemy świadkami udanej pogoni kwidzynian, straty ofensywne w ostatnich trzech minutach popełnili zawodnicy Bartłomieja Jaszki i to w głównej mierze pozbawiło ich szans na zwycięstwo w tym spotkaniu. Kropkę nad “i” postawili Jan Czuwara oraz Arkadiusz Michalak, którzy ustalili końcowy wynik na 29:25. 

MKS Zagłębie Lubin – MMTS Kwidzyn 29:25 (18:13) 

Fot.: Orlen Superliga / informacja prasowa