Energa MKS Kalisz postawiła się faworytom. Nafciarze lepsi w końcówce

Po wyrównanej pierwszej połowie wicemistrzowie Polski wykorzystali zmęczenie rywali z Kalisza i pewnie dowieźli prowadzenie do ostatniego gwizdka.

Balansująca na krawędzi strefy spadkowej Energa MKS Kalisz nie mogła liczyć na taryfę ulgową ze strony Orlen Wisły Płock. Nafciarze są jedną z szesnastu najlepszych drużyn w Europie, a także liderem PGNiG Superligi. Nikt nie spodziewał się tu sensacji, ale pierwsza połowa spowodowała, że goście mogli zacząć się martwić.

Początek meczu zdecydowanie lepiej wyszedł drużynie z Kalisza, bo gospodarze już po kilku minutach prowadzili 5:2. Dobra passa bramkarza Energii MKS Kalisz nie mogła trwać wiecznie i płocczanie szybko odrobili straty do rywala, a nawet udało się wyjść na prowadzenie. Jednak to jeszcze bardziej zmotywowało zespół gospodarzy i mecz zrobił się bardzo wyrównany. Kaliszanie wyczuli zmęczenie u swoich przeciwników, którzy dopiero co rozegrali morderczy mecz z Nantes w Lidze Mistrzów. Rzutem na taśmę Orlen Wisła Płock schodziła na przerwę prowadząc 15:14.

Kalisz, który w tym sezonie nie ma już niczego do stracenia postawił wszystko na jedną kartę, bo lepsza okazja na pokonanie Nafciarzy może szybko się nie powtórzyć. Nie każdy zespół potrafi zagrać cały mecz na pełnych obrotach i gospodarze zaczęli powoli tracić siły. Zawodnik gości – Marcel Sroczyk, nie mylił się przy rzutach i dał sobie i swoim kolegom z szatni trochę oddechu. Orlen Wisła Płock w 55. minucie oddaliła się od przeciwników na 5 bramek różnicy, co stawiało Energę MKS Kalisz w bardzo trudnej sytuacji. Mimo prób nie udało jej się odwrócić losów tego spotkania i przegrała 26:30.

Energa MKS Kalisz – Orlen Wisła Płock 26:30 (14:15)

fot. Anna Józefczyk