2025-01-30 22:55:38
Jan Gąsior
Niesamowity półfinał w Arenie Zagrzeb! Chorwacja wygrywa z Francją!
Najlepsze spotkanie tego turnieju już chyba znane! Pierwszy półfinał kończy się wielkim zwycięstwem Chorwacji. Współgospodarze tego turnieju, po prawdziwym dreszczowcu, pokonując reprezentację Francji 31:28.
Kluczową fazę turnieju, czyli półfinały, rozpoczęli Francuzi oraz Chorwaci. Pierwsza z tych kadr nie przegrała ani jednego meczu na tym turnieju. Chorwacja natomiast poniosła jedną porażkę przeciwko Egiptowi (28:24). Dla porównania, na poprzednim czempionacie, Trójkolorowi dotarli, aż do finału w którym jednak przegrali. Rywale natomiast nie wyszli z drugiej fazy turnieju, zajmując w grupie trzecie miejsce. W tym meczu można było postawić w roli faworyta Francję, ale... na tym etapie nie ma przecież słabych drużyn, a są tylko najlepsi. Tym bardziej, że przecież Chorwaci grali u siebie.
Spotkanie otworzył trafieniem Jelinić i to gospodarze prowadzili 1:0. Szybciutko jednak odpowiedział znany z Polskich parkietów Dylan Nahi i było po jeden. Już od początku wielkie tempo nakręciła reprezentacja Czerwono-Białej Szachownicy. Po czterech minutach mieliśmy 3:1. Równie szybko kolejne dwa razy rzucali Francuzi (3:3). To, jaką atmosferę stworzyli w głównej mierze Chorwaccy kibice, było równie niesamowite, co gra ich ulubieńców. Głównym bohaterem pierwszych dziesięciu minut był Marin Jelinić, który rzucając trzy razy z skrzydła, miał 100% skuteczności. W międzyczasie trafił też Mateo Maraš, a to dało już trzy bramki zaliczki gospodarzom (7:4). Chorwackie tornado zamierzał przerwać trener Gille, który poprosił o przerwę dla swych podopiecznych. Nie udało mu się to jednak, bo karnego Francuzów wybronił Dominik Kuzmanović, a w kontrze trafił po raz kolejny Maraš! Po kwadransie gry mieliśmy 10:5.
Pierwsze wykluczenie w meczu zobaczył wcześniej wspomniany Maraš, dzięki czemu pojawiła się okazja dla Francuzów, aby nieco się zbliżyć. Udało się zmniejszyć stratę do czterech trafień (11:7), ale tylko na chwilę. Gdy liczba graczy na boisku znów się zrównała, to Chorwacja dzięki Srnie i Martinoviciowi, wyszła nie na pięć, nie na sześć, a na siedem bramek przewagi (14:7)! Druga linia Chorwatów, to było po prostu piekło dla Francji. Atomowe rzuty, leciały jeden po drugim w bramkę Trójkolorowych. Po ponad pięciu minutach bez trafienia, w końcu to oni zanotowali bramkę (15:8). Mimo to, w szeregach Francuskiego sztabu, jedyne co było widać to strach. Marin Jelinić na skrzydle dalej grał swoje, a trafiając po raz piąty, spowodował drugą przerwę dla selekcjonera Gilla, na pięć minut przed końcem pierwszej części. Nawet to jednak dalej nie wybijało Chorwatów z transu. Gospodarze pokazywali handballową magię i na dwie minuty przed końcem mieli dwa razy więcej bramek niż ich rywale (18:9)! Finalnie, Francja odrobiła dwa trafienia do końcowej syreny. Nie zmieniło to jednak tego, że w zawodnikach z Chorwacji było widać prawdziwy ogień, bo przerwę w Arenie Zagrzeb, wszyscy udali się przy wyniku 18:11!
Druga część lepiej otworzyła się dla Francji, która odrobiła kolejną bramkę (18:12). Mogło nam to zapowiadać nic innego, jak wielką pogoń Trójkolorowych. Problemem jednak stać mogła się czerwona kartka, którą moment później zobaczył Aymeric Minne. Nic z tego jednak sobie Francuzi nie zrobili, bo trzy minuty później, było już tylko 19:15! Dużą zmianą w grze gości, było rozpoczęcie gry bardzo wysoką obroną. To kompletnie odmieniło obraz tych zawodów. Przynajmniej do czasu...
Na dwadzieścia minut przed końcem, Chorwacja znów wyszła na aż sześć trafień zaliczki (22:16). Sposobem Chorwatów na wybicie z rytmu Francuzów, mogły być ciągłe przerwy w grze, które reprezentanci Chorwacji wymuszali. Warto dodać, że sędziowie w tym meczu naprawdę podejmowali wiele kontrowersyjnych decyzji. W bramce pojawił się kolejny bohater gospodarzy, Dominik Kuzmanović. Jego skuteczność w porównaniu do pierwszej połowy się znacznie zwiększyła. Głównie dzięki jego dyspozycji, kwadrans przed końcem, Chorwacja prowadziła aż sześcioma trafieniami (25:19).
W czterdziestej szóstej minucie, musiał zareagować trener Sigurdsson, bo Chorwaci zaczęli tą zaliczkę roztrwaniać (25:21). Drużyna Gospodarzy w ofensywie, zaczęła przypominać słupy soli, natomiast Francja zaczęła narzucać szokująco wysokie tempo każdej kolejnej akcji. Piątą bramkę w meczu, a pięćsetną w karierze dla swojej kadry rzucił Dika Mem, a ich strata dalej wynosiła cztery bramki. Na dziesięć minut przed końcem, po raz kolejny obudziła się druga linia Chorwatów, z której pięknie trafił Martinović (27:23). Szybko odpowiedział jednak Mem. Mieliśmy po raz kolejny grę cios za cios. W piędziesiątej trzeciej minucie, bardzo kontrowersyjną karę otrzymał Mamić, dzięki czemu kolejną bramkę odrobili Francuzi (28:25). Po tym golu, przyszedł czas na wideoweryfikację, bo kolejnego faulu dostrzegli się sędziowie. I kolejne dwie minuty zobaczył jeden z Chorwatów, przez co przewagę dwóch graczy mieli Francuzi. I co wtedy...? Wtedy na parkiecie popis dali Karacić oraz Kuzmanović. Ten pierwszy pięknie trafił z daleka, a drugi zdążył wrócić do pustej bramki i wybronić rzut Francji (29:25)! W kolejnej akcji ofensywnej, to Remili otrzymał dwie minuty kary, więc to w jaki sposób przetrwali tą chwilę Chorwaci, było niesamowite! Na cztery minuty przed końcem, nadzieje całej handballowej Francji, przywrócił Dika Mem, który kapitalnie rozegrał akcję w grze pasywnej, trafiając na 29:26. Arena Zagrzeb płonęła w emocjach tego meczu. Po obu stronach, po raz pierwszy skutecznie były wykonywane rzuty karne. Na dwie minuty przed końcem mieliśmy 30:27. Wtedy, dość kontrowersyjnie po raz kolejny gwizdnęli Niemieccy sędziowie, bo karę dwóch minut otrzymał Nahi za trzymanie rywala. "Kropkę nad i" postawił Kuzmanović, który przy wyniku 31:27, wybronił kolejną piłkę! W ostatnich sekundach, jeszcze jedną bramkę rzucił Gremille, ale nic to nie dało, bo Chorwacja sprawiła naprawdę dużą niespodziankę, pokonując faworytów do mistrzostwa 31:28!
Spotkanie w Zagrzebiu, przejdzie na pewno do historii Chorwackiego szczypiorniaka. Pierwsza połowa, to jedna z najlepszych, jaką rozegrali Chorwaci w swej przygodzie z piłką ręczną! Dziś w Zagrzebiu nikt nie pójdzie szybko spać.
Zawodnikiem tego spotkania został rozgrywający gospodarzy, Zvonimir Srna, który skończył to Chorwackie święto z siedmioma trafieniami na swym koncie (7/11).
Chorwacja - Francja 31:28 (18:11)
Tweet